W ostatnim roku wydaje mi sie, ze przechodze cos w sensie... hmm... wewnetrzej przemiany..?? Byc moze fakt, ze w tym roku zostane juz 30-letnia kobieta (tak tak... i wierzcie, ze ciezko ten numer przechodzi mi teraz przez gardlo) sprawia, ze na wszystko powinnam patrzec z "innej perspektywy". Chodzi mi o styl, ktoremu do tej pory bylam bezgranicznie wierna, a ktory zaczyna, jakby ewoluowac albo po prostu przechodzic jakas dziwna transformacje. Kolor rozowy i fioletowy, ktory dominuje (nadal do tej pory) w mojej szafie chyba przestaje mi byc juz "niezbedny do zycia" a styl "baby doll" powoli przestaje byc tym "najfajniejszym na swiecie"...
Dzis przez przypadek natknelam sie na "stare" (2009) specjalne wydanie wloskiego Vogue z najnowszymi kolekcjami na wiosne/lato. W srodku bylo pelno post-it z zaznaczonymi przeze mnie ciuchami, ktore wpadly mi wtedy w oko. Wiecie co? Ponad polowa dzisiaj juz mi sie nie podobala!
Dziwne to wszystko. Nawet dla mnie. Oto kilka ciuchow z pokazow na jesien - zima 2011, ktore mi sie podobaja, sa dla mnie jakas inspiracja, a ktorych na pewno nie zauwazylabym nawet jeszcze rok temu:
This year is quite significant for me
taking into consideration the fact I’ll turn 30 this October (which I can
hardly pronounce aloud!) Also, it looks like, I’m undergoing some kind of…
style transformation?! I have no idea if these two things are somehow connected
or not. The point is, I start to look at colors, materials, and patterns… from
"a different perspective". I mean the style, which up to now I was extremely
faithful to, right now, starts to evolve or/and is subjected to some kind of a
strange transformation. Pink and purple which dominate (still today) in my
closet, cease to be the only acceptable colors and the "baby doll” style the
"coolest in the world"...
Today, I came across the "old"
(2009) special issue of Italian Vogue with the latest collections for spring /
summer. It was full of post-it notes which I attached to the clothes I liked best
at that time being. You know what? I didn’t like more than half of them when I
looked at them yesterday!
That’s all so strange. Even for me. Here
are some shots from autumn - winter 2011 fashion shows. These clothes are not
pink or purple and in spite of this I find them attractive and definitely get
me very inspired! I’m sure I wouldn’t even notice them one year ago!
|
Antonio Berardi |
|
Blugirl |
|
dsquared2 | |
|
C'N'C' Costume National |
|
|
Gianfranco Ferré |
|
Jason Wu |
|
Marc by Marc Jacobs |
|
Massimo Rebecchi |
|
|
Ports 1961 |
|
|
Sonia Rykiel |
|
Stella McCartney |
Ta ostatnia (Stella McCartney) to chyba jedna z najpopularniejszych sukienek w tym sezonie. Przynajmniej we Wloszech, gdzie widac ja wszedzie! Co druga prezenterka telewizyjna ma jakas jej wersje (dluzsza lub krotsza dlugosc) a ostatnio widzialam ja nawet w wersji kombinezonu (z dwoma nogawkami na Belen Rodrigez, zdjecie ponizej). Mnie najbardziej podoba sie ta powyzej (na Anji Rubik) oraz ta ostatnia na zdjeciu "zbiorowym".
The last dress (Stella McCartney) is probably one of the hippest this season. At least in Italy, where I can see every other TV presenter wearing a different version (shorter or longer) of it during various occasions and recently I have spotted the jumpsuit version worn by Belen Rodrigez (pic below). To my mind, the most beautiful is the one above (worn by Anja Rubik) as well as the last one in the collective picture.
0 comments:
Post a Comment