To bylo naprawde dlugie i wspaniale lato. Najpierw moje wakacje w Polsce. Bardzo duzo sie dzialo, przygotowania do slubu, szukanie sukni dla Mamy, garnituru dla Taty, dodatkow (buty, torebka, szal) dla mnie, szalona noc z A., masaz i peeling w spa, fryzjer, usuwanie zeba (tak, pozbylam sie pierwszej "osemki"), spotkania na kawie w Coffee Heaven itd itp. Jak zwykle nie chcialam wracac.
Potem sierpien i nasz w ostatniej chwili zaplanowany "wypad" do Stanow. W ciagu dwoch tygodni udalo nam sie zwiedzic Nowy Jork, Chicago i Wisconsin. Na liscie byl tez Boston, ale z powodu huraganu musielismy skrocic nasz wyjazd o 2 dni. To nic. Bylo magicznie, kolorowo, bezpretensjonalnie, b.amerykansko i tak jak w filmach... Szkoda slow, popatrzcie sami:
Then, there was August and our last-minute planned holidays in the US. In two weeks we managed to visit New York, Chicago and Wisconsin. There was also Boston on our to-do list but beacuse of the predicted hurricane Irene, we had to leave 2 days earlier which I don't regret. All in all, it was fabulous, colorful, unpretentious and very American, just like in movies. I'm lacking words, please see for yourselves:
0 comments:
Post a Comment